Powodem wysokiej wypadkowości na naszych drogach jest według wielu kierowców zła jakość polskich nawierzchni. Tymczasem zamiast szukać przysłowiowego „kozła ofiarnego”, powinniśmy zapytać o własną drogową wyobraźnię. A raczej jej brak.
Często mamy po prostu zbyt wysokie mniemanie o swoich umiejętnościach i nie potrafimy przyznać się do popełnianych błędów. W dodatku jesteśmy nieżyczliwi, agresywni, egoistyczni, a innych użytkowników drogi traktujemy z pogardą i wyższością. Jakie jeszcze inne grzechy jako kierowcy mamy na sumieniu?
Nie zapinamy pasów bezpieczeństwa – „bo istnieje małe prawdopodobieństwo, że zostanę ukarany”, „bo niewygodne”, „bo do sklepu jest niedaleko”… Wymówek jest wiele, ale życie mamy tylko jedno.
Rozmawianie podczas jazdy przez telefon komórkowy – dziś trudno obyć się bez komórki, ale lepiej nie posługiwać się nią w samochodzie (albo sprawić sobie chociaż zestaw głośnomówiący) – podzielność uwagi to zwykły mit.
Jazda bez świateł (bądź ze źle ustawionymi reflektorami, którymi oślepiamy innych), jazda nie do końca sprawnym technicznie wozem (w dodatku często bez samochodowego ubezpieczenia).
Kierowcy nie dostosowują też stylu prowadzenia do warunków pogodowych panujących na drodze i po prostu lekceważą znaki.
Nie włączamy kierunkowskazów lub robimy to w ostatniej chwili. Ponadto wykonujemy nagłe i niebezpieczne manewry (np. niespodziewany zjazd w boczną drogę), które wprowadzają w błąd innych kierowców.
Niepoprawne wyprzedzanie – np. na przejściu dla pieszych czy skrzyżowaniach, na zakrętach, prawym pasem lub „na trzeciego”. A przecież nie od dziś wiadomo, że niecierpliwość nie jest najlepszym doradcą…
Wymuszanie pierwszeństwa przejazdu – często bierze się ze zwykłej nieznajomości przepisów ruchu drogowego, ale na naszych szosach nie brakuje też „cwaniaków”, którzy ignorują je z premedytacją.
Nadmierna prędkość – pomimo stanu polskich dróg, który ciągle pozostawia wiele do życzenia, wielu z nas nie zwalnia nogi z gazu. Niektórzy tłumaczą, że się śpieszą, albo że prędkość to dla nich sposób na odreagowanie… Zapominają, że jeżdżąc za szybko doganiają śmierć.
Ale największym grzechem polskich kierowców jest niestety jazda po alkoholu (niektórzy jeżdżą również po zażyciu narkotyków). Upomnienia funkcjonariuszy, częste kontrole czy szeroko zakrojone kampanie społeczne jak na razie nie dają większych rezultatów. I będzie tak dalej, dopóki kierowcy jeżdżący na podwójnym gazie nie będą piętnowani lub po prostu nie zmieni się nasza mentalność.