Brzydka pogoda często bywa powodem stłuczek. Jak jeździć w deszczu lub w czasie burzy, by nie powodować zagrożenia na drodze? Na co uważać?
Każda bowiem wilgotna nawierzchnia będzie bardziej śliska od suchej, ale nie każda w jednakowym stopniu. Im mniejszą ma kierowca wprawę w ocenie przyczepności opon do jezdni, tym większą musi zachować ostrożność podczas jazdy w czasie deszczu.
Niebezpieczeństwo poślizgu jest największe, gdy deszcz dopiero co zaczął padać. Wówczas jezdnia pokryta jest śliską mieszaniną kurzu i wody. Jeśli deszcz pada już pewien czas, na nawierzchni zmytej struga mi wody przyczepność opon będzie znacznie lepsza. Jeśli deszcz zaczął padać po długotrwałym okresie bezdeszczowym, to jezdnia pokryta kroplami oleju i pyłu ze startego ogumienia staje się wyjątkowo śliska. Trzeba się liczyć z tym, że mieszanina tłuszczu i gumy ulega spłukaniu dopiero po długotrwałym opadzie.
Zmniejszona przyczepność opon to wydłużona droga hamowania. Tak więc należy kalkulować prędkość samochodu (a więc długość drogi hamowania), aby samochód zatrzymał się z zapasem kilku czy kilkunastu metrów przed przeszkodą. Na śliskiej nawierzchni bardziej doświadczeni kierowcy hamują silnikiem i biegami, traktując hamulce jako urządzenie pomocnicze.
Przecież już zdjęcie nogi z pedału przyspieszania powoduje zmniejszenie prędkości jazdy. Jeżeli do tego kierowca nauczy się racjonalnej zmiany biegów z wyższego na niższy bez przyhamowania pojazdu, lecz przy wprowadzeniu silnika na „wyższe obroty”, hamowanie na śliskiej nawierzchni stanie się łatwiejsze.
Po pierwsze: Im większa prędkość przejazdu samochodu przez kałuże, tym większa ilość wody pompowana jest przez koła na zewnątrz, ale i do wewnątrz zakoli i pod spód pojazdu. Woda wykorzystuje wtedy każdy, nawet najmniejszy otwór w nadwoziu. Nierzadko potrafi przeniknąć do bagażnika lub do kabiny.
Po drugie: Wraz ze wzrostem prędkości przejazdu pojazdu przez kałużę rośnie niebezpieczeństwo wystąpienia zjawiska poślizgu wodnego, czyli tzw. aquaplaningu. Bieżnik kół nie nadąża wtedy z odprowadzaniem wody w miejscu styku opony z powierzchnią drogi i wytwarza się poduszka wodna. Koło traci przyczepność, wpada w poślizg, a samochód wymyka się spod kontroli kierowcy.
Po trzecie: Nigdy nie mamy pewności, że na dnie kałuży nie ma głębokich wyrw. Kiedy koło samochodu wpadnie w taką dziurę, można uszkodzić oponę, felgę a nawet elementy zawieszenia. Ryzyko takich uszkodzeń rośnie wraz z prędkością auta.
Po czwarte: Wodnej kąpieli nie lubią hamulce, które chwilowo tracą swoją skuteczność. O wiele gorzej może być, jeśli w kałużę wjedziemy z mocno rozgrzanymi tarczami hamulcowymi. Im większa prędkość tym więcej wody zacznie je oblewać. Takie gwałtowne studzenie może pokrzywić tarcze, co objawiać się będzie przy następnych hamowaniach drganiami kierownicy lub pulsowaniem pedału hamulca.
Naturalnie zmiany biegów muszą być wykonywane płynnie, bez wyczuwalnych szarpnięć i przyhamowań kół, bowiem nieudolna zmiana biegów może spowodować zarzucenie samochodu.Hamowanie biegami na śliskiej nawierzchni radzę więc stosować jedynie wówczas, gdy umie się redukować biegi tak, że pasażerowie samochodu nie są w stanie odczuć chwili zmiany biegu na niższy.